Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
KŁOSEK-pik-pok
Pierwotniak
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Będzin miasto grzechu <HAHAHAH>
|
Wysłany: Wto 1:14, 29 Sty 2008 Temat postu: Fantasy |
|
Tak piszę, bo ostatnio oglądałam serie cudownych filmów Japońskiego fantasy z mieczem.. Oraz z tej okazji, że do kin wchodzi druga część Narni.. po za ty6m jest na pewno wiele innych filmów fantasy i tym podobnych, które chcielibyśmy obgadać.
MOi drodzy.. teza jest następująca :
W KAŻDYM FILMIE FANTASY / SF MUSI MINĄĆ 10 SEKUND OD CIĘCIA ZANIM CZŁOWIEKOWI ODPADNĄ CZŁONKI, GŁOWA , JEGO CIAŁO ROZJEDZIE SIĘ LUB ZANIM OGÓLNIE UMRZE (oczywiście w tym czasie miło widziane są wszelkie wypowiedzi)
Czy możecie to udowodnić ? Chętnie bym coś takiego zobaczyła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
aaa4
Tylko tu sprząta
Dołączył: 23 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:04, 10 Wrz 2018 Temat postu: |
|
Arutha stal oparty o mur, dyszac ciezko. Ubranie pod pancerzem na piersi bylo przesiakniete potem. Zawolal, zeby przyniesc wode. Po chwili pojawil sie sluga z wiadrem. Ksiaze pil dlugo i lapczywie, podobnie jak inni zolnierze. Kiedy ugasili pragnienie, odwrocili sie, aby obserwowac wroga.
Tsurani stali poza zasiegiem razenia. Migotliwe mrowie pochodni nie zmniejszylo sie.
-Ksiaze Arutha - zawolal ktos z tylu. Odwrocil sie. Stal za nim Koniuszy Algon.
-Uslyszalem wlasnie, ze Fannon jest ranny.
-Jak sie czuje?
-Niewiele brakowalo. Rana jest powazna, chociaz nie smiertelna... na razie. Tully uwaza, ze jezeli Fannon przetrzyma nastepny dzien, to sie z tego wylize. Nie bedzie jednak w stanie dowodzic przez kilka tygodni, albo i dluzej.
Arutha dobrze wiedzial, ze Algon czeka na jego decyzje. Ksiaze byl w randze kapitana Krolewskiej Armii i pod nieobecnosc Fannona pelnil obowiazki dowodcy garnizonu. Poniewaz jednak do tej pory nie mial mozliwosci pelnienia tej funkcji, mogl przekazac komende Koniuszemu. Arutha rozejrzal sie.
-Gdzie jest Gardan?
-Tutaj, Wasza Wysokosc. - Uslyszal w odpowiedzi okrzyk o kilkanascie metrow dalej. Arutha spojrzal na niego ze zdumieniem. Jego czarna skora, pokryta zlepionym kurzem i potem byla prawie szara. Nie tylko bluza i kaftan, ale nawet rekawy po lokcie przesiakniete byly krwia.
Arutha spojrzal na wlasne rece i ubranie, ktore wygladaly identycznie.
-Przyniescie wiecej wody! - krzyknal. Spojrzal na Algona.
-Gardan jest teraz moim zastepca. Jezeli mi sie cos przytrafi, obejmie komende garnizonu. Od tej chwili pelni obowiazki Mistrza Miecza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aaa4
Tylko tu sprząta
Dołączył: 23 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:04, 10 Wrz 2018 Temat postu: |
|
Arutha musial przyznac, ze jego argumenty byly sluszne. Nie pozostalo nic innego, jak tylko patrzec na oddzial Gardana pracujacy w pocie czola w upale poranka.
Okolo poludnia kilkunastu nie uzbrojonych wojownikow Tsuranich przekroczylo spokojnym krokiem ich linie i zblizylo sie do pracujacych. Lucznicy na murach zalozyli strzaly na cieciwy i czekali w napieciu. Niepotrzebnie, poniewaz zolnierze wroga po dojsciu do grupy z Crydee zaczeli zbierac ciala i ukladac na stos.
Przy pomocy zolnierzy wroga wszystkie ciala znalazly sie wkrotce na wspolnym stosie. Podlozono ogien i po chwili morze plomieni objelo padlych w boju Tsuranich. Zolnierze z Crydee odsuneli sie od rosnacego slupa ognia. Jeden z zolnierzy Tsuranich odwrocil sie do swoich towarzyszy, powiedzial cos i po chwili wszyscy sklonili sie z szacunkiem przed zmarlymi lezacymi na stosie. Zolnierz, ktory dowodzil oddzialkiem z zamku, podszedl do swoich ludzi.
-Oddac honory poleglym!
Dwunastu zolnierzy stanelo na bacznosc i zasalutowalo. W odpowiedzi zolnierze wroga zwrocili sie w ich strone i gleboko sklonili.
-Oddac honory! - krzyknal dowodzacy z Crydee i dwunastka zasalutowala wrogom.
Arutha krecil glowa ze zdziwieniem, patrzac na ludzi, ktorzy kilka godzin temu zabijali sie wzajemnie, a teraz pracowali ramie przy ramieniu, jakby to byla najbardziej naturalna rzecz pod sloncem, a na koniec oddali sobie jeszcze honory wojskowe.
-Ojciec mowil zawsze, ze wsrod roznych dziwnych poczynan czlowieka wojna z pewnoscia jest najdziwniejszym.
O zachodzie slonca znowu zaatakowali. Szli fala za fala, pedzac w strone murow, aby umrzec u ich podnoza. Czterokrotnie w ciagu nocy ponawiali atak i czterokrotnie zostali odparci.
Nadciagali kolejny raz. Arutha otrzasnal sie ze zmeczenia i ponownie ruszyl do walki. W mroku nocy swiecily dlugie weze pochodni kierujacych sie w jeden punkt, w zamek. W sukurs nacierajacym oddzialom nadciagaly posilki z lasow na polnocy. Po ostatnim ataku stalo sie jasne, ze szala zwyciestwa przechyla sie powoli na korzysc Tsuranich. Po dwoch nocach bitwy obroncy byli smiertelnie zmeczeni, a wrog rzucal do walki coraz to nowe i wypoczete oddzialy.
-Chca nas zetrzec na proch, nie zwazajac na straty - powiedzial zmeczonym glosem Fannon. Chcial jeszcze cos dodac, lecz zmienil sie raptownie na twarzy, zamknal oczy i upadl na ziemie. Arutha chwycil go w ostatniej chwili. W plecach Mistrza tkwila strzala. Smiertelnie przerazony zolnierz, z ktorym Fannon przed sekunda rozmawial, kleczal przy lezacym, patrzac blagalnym wzrokiem na Ksiecia. W jego spojrzeniu wyraznie bylo widac nieme pytanie: "Co mamy poczac?"
-Zaniescie go natychmiast do zamku, do ojca Tully'ego! - krzyknal Arutha. Zolnierz zawolal swego kolege i we dwoch zniesli nieprzytomnego na dziedziniec, a potem do kaplana.
Jakie rozkazy, Wasza Wysokosc? - spytal inny zolnierz.
Arutha obrocil sie na piecie i blyskawicznie rozejrzal dookola. Otaczaly go zaniepokojone twarze. Czekali w napieciu, co powie.
-Jak dotychczas. Bronic murow.
Walka przybierala na sile. Kilka razy Arutha stoczyl pojedynek z zolnierzami wroga, ktorym udalo sie wedrzec na mury. Po pewnym czasie, po walce, ktora wydawala sie nie miec konca, Tsurani wycofali sie na swoje pozycje.
Arutha stal oparty o mur, dyszac ciezko. Ubranie pod pancerzem na piersi bylo przesiakniete potem. Zawolal, zeby przyniesc wode. Po chwili pojawil sie sluga z wiadrem. Ksiaze pil dlugo i lapczywie, podobnie jak inni zolnierze. Kiedy ugasili pragnienie, odwrocili sie, aby obserwowac wroga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|